Tomasz Stańko New York Quartet
Tomasz Stanko- trąbka
David Virelles- fortepian
Thomas Morgan – kontrabas
Gerald Cleaver- perkusja
Tomasz Stanko przedstawia swój nowy, niesamowity kwartet na podwójnym albumie pełnym sugestywnych motywów, natchnionego muzykowania i brawurowych improwizacji. Nagrano go w czerwcu 2012 roku w Nowym Jorku, mieście z którym w ostatnim dziesięcioleciu ten wielki polski trębacz zawarł bliską znajomość. Pięć lat temu kupił tam mieszkanie i odtąd dzieli swój czas pomiędzy USA i Warszawę. Nowy Jork stał się dlań bazą, gdzie komponuje, chłonie artystyczne życie miasta i śledzi muzyczne aktualności. W siedemdziesiątym roku życia Stańko nie stracił nic z otwartości na nowe idee, nie porzucając wszakże swych dawnych koncepcji. Ten innowator europejskiej muzyki improwizowanej zachowuje silne poczucie historii jazzu i wie, jak ważny jest stale odnawiany kontakt ze źródłami tej muzyki. “Początkowo chciałem tylko cieszyć się Nowym Jorkiem, miastem gdzie jazz był tak ważny i które nadal jest jazzowym centrum świata. Miastem, gdzie Charlie Parker, Miles Davis, and Duke Ellington grali wspaniałą muzykę, gdzie rodziła się wielka historia jazzu…” Ale prędko nawiązał współpracę z miejscowymi muzykami, eksperymentując przed ostatecznym ustaleniem składu swego kwartetu. “W Nowym Jorku znalazłem trzech fantastycznych muzykantów,” mówi o Davidzie Virellesie, Thomasie Morganie i Geraldzie Cleaverze.
New York Quartet Stańki debiutuje programem inspirowanym także poezją Wisławy Szymborskiej, polskiej poetki, eseistki i laureatki Nagrody Nobla, zmarłej w 2012 roku. Jak Stańko pisze w krótkiej notatce w książeczce płyty: “Lekturze słów Wisławy Szymborskiej zawdzięczam wiele pomysłów i inspiracji. Spotkania z Nią i współgranie z Jej poezją nadały rozmach także i tej muzyce, którą chciałabym z szacunkiem dedykować Jej pamięci.” W 2009 roku, pod koniec życia, Szymborska wystąpiła na wieczorze poetyckim w Operze Krakowskiej, na którym Tomasz Stańko odpowiadał na jej nowe wiersze improwizując na trąbce. Z kolei niektóre jej wiersze dostarczyły nowym kompozycjom Stańki inspiracji a także tytułów, np. “Tutaj – Here” (tytuł ostatniego tomiku poezji Szymborskiej) i wiersze w nim zawarte – “Assassins”, “Mikrokosmos”, i “Metafizyka”. Utwory “Faces” i “A Shaggy Vandal” podążają śladem wiersza Szymborskiej “Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach”, lekko drwiącej medytacja na temat starych i nowych form.
Stare i nowe formy to w istocie mógłby być podtytuł tego albumu. Tytułowa, uduchowiona free ballada, która w różnych wersjach pojawia się tu dwukrotnie, otwierając i zamykając album, nie zdziwiłaby na „Balladynie”, debiucie Stańki w katalogu ECM z roku 1976, jest to bowiem utwór bardzo typowy dla jego własnej, oryginalnej tradycji. Z drugiej zaś strony trajektorie utworów takich jak “Assassins” pełne są niespodziewanych zdarzeń, gdy powiewna, nieco bopowa melodia imploduje swobodnym kontrapunktycznym graniem o niesamowitym pędzie, detalach i niepohamowanej energii. Te nowe struktury zbudowane są z interakcji muzyków, ale także służą ich indywidualnym akcjom: producent Manfred Eicher mówi o podejściu “parlando” zastosowanym tu względem zbiorowej improwizacji, gdzie muzyka gna przed siebie w trakcie głębokiej wymiany zdań, poczucie współodpowiedzialności muzyków przypomina role członków kwartetu smyczkowego.
David Virelles (ur. w 1983 w Santiago de Cuba) jest jednym z najbardziej oryginalnych pianistów, jacy w ostatnich latach pojawili na amerykańskiej scenie jazzowej. Jego grę od samego początku kształtowały studia nad muzyką Monka i Andrewa Hilla, ale także nad muzyką klasyczną, kompozycją współczesną oraz rytualną muzyką Kuby i Haiti. Cytat: “Z kimkolwiek gram, staram się uzyskać ten sam feeling, jakiego doświadczam słuchając McCoy’a Tynera albo [afro-kubańskiego pieśniarza] Lázaro Rosa czy Bartóka – wszystko to ma pewną ponadczasową jakość”. “Wisława” to drugi występ Virellesa na płytach ECM, po wcześniejszym o dwa miesiące albumie Chrisa Pottera “The Sirens.” Stańko mówi o Virellesie: “czerpie z afrykańskich korzeni tej muzyki, a w jego graniu jest szczypta południowoamerykańskiej melancholii, która i mnie jest bardzo bliska”.
Basista Thomas Morgan (ur. w 1981 r. w Hayward w Kalifornii) oraz perkusista Gerald Cleaver (ur. w 1963 r. w Detroit) mają w dorobku po kilka płyt w katalogu ECM. Morgan nagrywał z Johnem Abercrombiem i z Masabumi Kikuchim, Cleaver zaś z Roscoe Mitchellem, Miroslavem Vitousem i Michaelem Formankiem. Razem stanowią dwie trzecie Craig Taborn Trio, (niedawno nagrali z nim dla ECM płytę, która ukaże się wiosną 2013 roku). Morgan i Cleaver to jeden ze najwybitniejszych tandemów bas/ bębny w nowej historii jazzu. Pozornie bez wysiłku kreują atmosferę muzycznego wsparcia, swobody i niezależności, stanowiąc niezłomną podporę dla solistów, ale w każdej chwili, w miarę, jak rozwija się muzyka, mogą bez skrępowania zaproponować własne punkty widzenia. W ocenie Stańki: “absolutnie wyjątkowy basista i niesamowity bębniarz”.
Wszyscy trzej nowi współpracownicy inspirują Tomasza Stańkę do grania niezwykle, nawet jak na niego, ekscytującego. “Cieszy, gdy starszy wiekiem artysta nie ustaje w tropieniu nowych idei”, napisał w Newy York Times Ben Ratliff w recenzji z wcześniejszych występów tej grupy. “Do niedawna Tomasz Stanko wykonywał piękne treny, ballady o cierpieniu duszy w tempie rubato z free-jazzowymi pomrukami. Od kilkunastu lat ukazywały się na serii świetnych płyt wytwórni ECM, a on w tym czasie kilkakrotnie zmieniał zespoły. Ale produkcje te łączył wspólny nastrój i zamysł… Zarówno jako solista, jak i jako lider, potrafi zdyskontować te mroczne emocje w muzyce: Ton jego trąbki jest mocny, surowy i o chropawej obwiedni, a jego zdecydowane, krótkie tematy stanowią kotwice dla aranżacji. Nie zmieniając radykalnie charakteru swej muzyki – nadal kocha ballady, a tęskne melodie nadal są na pierwszym planie – Stańko pozwala jej zmieniać proporcje. Muzyka z czwartkowego wieczoru była, na swój znakomity sposób, trudna do zdefiniowania. Korzystała ze stałych rytmów i motywów w akompaniamencie, ale także ze swobodnej improwizacji; była zarówno zbiorem sól jak i sekwencją dokładnie określonych aktów (…). Niektóre z tych niezwykłych pasaży pojawiały się bez starania któregokolwiek z muzyków, aby nadać im formalny lub kliniczny wyraz, tak jakby ich rękami poruszały jakieś naturalne siły.”